Nie ma przymusu korzystania z Polskich Norm ... ale ... jest dużo łatwiej wykazać że wyprodukowane przez "nas" "coś" jest bezpieczne bo jest zgodne z normami dotyczącymi tego czegoś. Łatwiej to znaczy taniej i szybciej. Jeśli jesteś w stanie wykazać że to co robisz jest ok to nie musisz się powoływać na normy i z nich korzystać, w praktyce jednak ten "przymus" jest. Firma wprowadzająca coś do obrotu na terytorium UE ma obowiązek deklarowania zgodności produktu z wymaganiami dyrektyw UE i opatrzenia znakiem CE i najłatwiej jest to zrobić powołując się na odpowiednie normy.
Cena tych norm nie jest jakaś kosmiczna licząc ogólne koszty działalności. Coś innego mnie osobiście się nie podoba ... normy Polskie są po angielsku. Często normy są PN EN ISO i są po angielsku.
Ceny norm 160 PLN za PN_EN_ISO_12100_2011_U Bezpieczeństwo maszyn
http://sklep.pkn.pl/pn-en-iso-12100-2012p.html
lub 25PLN w czytelni za 30 minut.
Przykładowo najbardziej podstawowa norma odnośnie dyrektywy maszynowej:
PN_EN_ISO_12100_2011_U Bezpieczeństwo maszyn -- Ogólne zasady projektowania -- Ocena ryzyka i zmniejszanie ryzyka
dopiero od 2012 roku jest dostępna nowa wersja "PN-EN ISO 12100:2012 - wersja polska" w języku polskim. W czasie kiedy ja ją kupowałem była tylko angielsko języczna wersja. Nie chodzi o to że nie znam angielskiego ale o to że od polskiej firmy kupuje polskie normy a one są po angielsku. Nie ma też przymusu posługiwania się językiem angielskim. Jak to się stało możliwe "uchwalono" że normy mogą być w oryginale dla dziedzin gospodarki w których Polska nie ma dużego zainteresowania np. kosmonautyka i takich gdzie nie ma słownictwa polskiego.
Tutaj czytamyhttp://geoland.pl/dodatek/jakosc-ix/norm...uropejska/
"Wprowadzanie norm EN w języku oryginału jest racjonalne w tych dziedzinach, którymi polska gospodarka nie interesuje się, np. kosmonautyka, a także w dziedzinach o wąskiej i wysokiej specjalizacji, np. technika komputerowa, czy telekomunikacja, gdzie nie ma nawet polskiego słownictwa."
Czyli rozumieć to można że Polska nie jest (nie była przed 2012r.) zainteresowana budową maszyn bo norma dotycząca ich bezpieczeństwa jest po angielsku.
Generalnie jak się korzysta z norm to da się w niektórych przypadkach ograniczyć się do deklaracji bez korzystania z jednostki notyfikującej badającej nasz produkt. Wtedy znak CE jest bez numerka jak jest numerek to znaczy że ta jednostka notyfikująca badała produkt i jest ok.
Jeszcze jedna ciekawa rzecz ISO w zakładzie dotyczące zapewnienia jakości. Nie ma obowiązku posiadania takiego cuda ale... jak się ma to np. można zbadać jeden produkt w jednostce notyfikującej i na podstawie norm jakości ISO "przenieść" na produkowane seryjnie bez konieczności ich badania. Moje doświadczenie w tej materii dotyczy aparatów do fizykoterapii.
Najważniejsze jak coś ma CE ISO CIA FBI itd. itp. i robi kiełbasę to ta kiełbasa nas z dużym prawdopodobieństwem nie zabije ale nie oznacza to że jest zdrowa i smaczna. Poza tym to są dokumenty i nawet jak one się zgadzają to rzeczywistość już nie zawsze.
Cena tych norm nie jest jakaś kosmiczna licząc ogólne koszty działalności. Coś innego mnie osobiście się nie podoba ... normy Polskie są po angielsku. Często normy są PN EN ISO i są po angielsku.
Ceny norm 160 PLN za PN_EN_ISO_12100_2011_U Bezpieczeństwo maszyn
http://sklep.pkn.pl/pn-en-iso-12100-2012p.html
lub 25PLN w czytelni za 30 minut.
Przykładowo najbardziej podstawowa norma odnośnie dyrektywy maszynowej:
PN_EN_ISO_12100_2011_U Bezpieczeństwo maszyn -- Ogólne zasady projektowania -- Ocena ryzyka i zmniejszanie ryzyka
dopiero od 2012 roku jest dostępna nowa wersja "PN-EN ISO 12100:2012 - wersja polska" w języku polskim. W czasie kiedy ja ją kupowałem była tylko angielsko języczna wersja. Nie chodzi o to że nie znam angielskiego ale o to że od polskiej firmy kupuje polskie normy a one są po angielsku. Nie ma też przymusu posługiwania się językiem angielskim. Jak to się stało możliwe "uchwalono" że normy mogą być w oryginale dla dziedzin gospodarki w których Polska nie ma dużego zainteresowania np. kosmonautyka i takich gdzie nie ma słownictwa polskiego.
Tutaj czytamyhttp://geoland.pl/dodatek/jakosc-ix/norm...uropejska/
"Wprowadzanie norm EN w języku oryginału jest racjonalne w tych dziedzinach, którymi polska gospodarka nie interesuje się, np. kosmonautyka, a także w dziedzinach o wąskiej i wysokiej specjalizacji, np. technika komputerowa, czy telekomunikacja, gdzie nie ma nawet polskiego słownictwa."
Czyli rozumieć to można że Polska nie jest (nie była przed 2012r.) zainteresowana budową maszyn bo norma dotycząca ich bezpieczeństwa jest po angielsku.
Generalnie jak się korzysta z norm to da się w niektórych przypadkach ograniczyć się do deklaracji bez korzystania z jednostki notyfikującej badającej nasz produkt. Wtedy znak CE jest bez numerka jak jest numerek to znaczy że ta jednostka notyfikująca badała produkt i jest ok.
Jeszcze jedna ciekawa rzecz ISO w zakładzie dotyczące zapewnienia jakości. Nie ma obowiązku posiadania takiego cuda ale... jak się ma to np. można zbadać jeden produkt w jednostce notyfikującej i na podstawie norm jakości ISO "przenieść" na produkowane seryjnie bez konieczności ich badania. Moje doświadczenie w tej materii dotyczy aparatów do fizykoterapii.
Najważniejsze jak coś ma CE ISO CIA FBI itd. itp. i robi kiełbasę to ta kiełbasa nas z dużym prawdopodobieństwem nie zabije ale nie oznacza to że jest zdrowa i smaczna. Poza tym to są dokumenty i nawet jak one się zgadzają to rzeczywistość już nie zawsze.
KLIMATYZATORY
KLIMATYZATORY
POMPY CIEPŁA
KLIMATYZATORY
KLIMATYZATORY
KLIMATYZATORY
POMPY CIEPŁA
REKUPERATORY
KLIMATYZATORY
KLIMATYZATORY
KLIMATYZATORY
KLIMATYZATORY