Witam.
Widziałem małe butle, rzeczywiście koszt znośny, reduktory tez ok. 100 złotych.
Tylko czy węże i manometry mogę zastosować te same co przy R410A, czy muszę znowu kupować jakiś "zestaw" ?
No i azot się kiedyś skończy, jakoś muszę tę butle wozić - a na pewno jak to ma 150 bar-ów, to maja zastosowanie specjalne przepisy, itd.
Bardziej bym prosił o info co mogłoby się stać złego, gdybym zastosował mały kompresor bezolejowy.
Przydałbym się jednocześnie do 100 innych rzeczy, z czyszczeniem parownika i skraplacza włącznie.
Mam detektor nieszczelności, ale on na azot zapewne nie zareaguje, wiec i tak nie pokaże nieszczelności.
Spadnie ciśnienie, a Ty sobie szukaj wiatru w polu. Jak nabije powietrzem, to mam za darmo i mogę nawet język podłożyć, żeby sprawdzić gdzie "wieje".
Powietrze jest chyba nawet ekologiczniejsze od azotu - nie zakłócam równowagi gazów w atmosferze
Przypominam, iż na końcu i tak robię próżnie, więc przynajmniej teoretycznie, wyssam wilgoć, a raczej odparuje.
Myślę, że ułatwieniem przy azocie jest ciśnienie w butli, bo kompresor pewnie da mi 40 barów, ale nie mały i nie za 400 złotych. To byłby dla mnie argument, chociaż przy samym chłodzeniu (a tylko takie mam zastosowania w tych, które montuje raz na 100 lat) i tak jest tam ok. 8-10 barów, wiec jakby się coś miało ujawnić, to pewnie by to zrobiło.
Nadal nie wiem czemu powietrze byłoby takie złe i okrutne....
Pozdrawiam,
Mariusz
P.S.
Teraz widzę, że te reduktory za grosze maja na wyjściu 10 bar-ów, a te z 40 kosztują już 300... Czyli wracam do punktu wyjścia, bo za te pieniądze mam kompresoropodobne coś.
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 2016-04-19, 06:50:25 przez ktopyta.)
Widziałem małe butle, rzeczywiście koszt znośny, reduktory tez ok. 100 złotych.
Tylko czy węże i manometry mogę zastosować te same co przy R410A, czy muszę znowu kupować jakiś "zestaw" ?
No i azot się kiedyś skończy, jakoś muszę tę butle wozić - a na pewno jak to ma 150 bar-ów, to maja zastosowanie specjalne przepisy, itd.
Bardziej bym prosił o info co mogłoby się stać złego, gdybym zastosował mały kompresor bezolejowy.
Przydałbym się jednocześnie do 100 innych rzeczy, z czyszczeniem parownika i skraplacza włącznie.
Mam detektor nieszczelności, ale on na azot zapewne nie zareaguje, wiec i tak nie pokaże nieszczelności.
Spadnie ciśnienie, a Ty sobie szukaj wiatru w polu. Jak nabije powietrzem, to mam za darmo i mogę nawet język podłożyć, żeby sprawdzić gdzie "wieje".
Powietrze jest chyba nawet ekologiczniejsze od azotu - nie zakłócam równowagi gazów w atmosferze
Przypominam, iż na końcu i tak robię próżnie, więc przynajmniej teoretycznie, wyssam wilgoć, a raczej odparuje.
Myślę, że ułatwieniem przy azocie jest ciśnienie w butli, bo kompresor pewnie da mi 40 barów, ale nie mały i nie za 400 złotych. To byłby dla mnie argument, chociaż przy samym chłodzeniu (a tylko takie mam zastosowania w tych, które montuje raz na 100 lat) i tak jest tam ok. 8-10 barów, wiec jakby się coś miało ujawnić, to pewnie by to zrobiło.
Nadal nie wiem czemu powietrze byłoby takie złe i okrutne....
Pozdrawiam,
Mariusz
P.S.
Teraz widzę, że te reduktory za grosze maja na wyjściu 10 bar-ów, a te z 40 kosztują już 300... Czyli wracam do punktu wyjścia, bo za te pieniądze mam kompresoropodobne coś.