>czy tak chetnie będziesz jezdził na takie proste roboty w środku sezonu<
ja na pewno nie będę nigdzie jeździł, bo ja się najeździłem na montaże swego czasu.
Ale to nie w tym rzecz - jak ktoś pisze "nie robię, bo nie mam czasu - zarobiony jestem" - czyli równie dobrze może nic nie pisać, to ok. To jest normalne.
Tutaj jednak odbywa się omawianie "krzywdzącej moralnie i ekonomicznie propozycji". Wręcz szkodliwej społecznie.
Zresztą skoro "co jakieś 2 tygodnie toczymy takie dyskusje" to chyba nie chodzi o sezon, tylko właśnie dziadowanie.
Ja, kiedy zakładem swoją firmę produkcyjną, pierwsze urządzenia dostałem gratis od kolegi z konkurencji.
Dziś mógłbym nawet pracować dla jego klienta. A nadal jesteśmy kolegami. A kiedy pewien mój klient z dawnych czasów (prywatny) zadzwonił z prośbą, to jechałem do niego 30 km żeby mu pomóc. Gratis. Dołożyłem do tego paliwo. Stać mnie.
Zatem albo rybka albo pipka - albo się pracuje na rynku B2B tak jak ja, i zarabia tyle, że klientowi prywatnemu mówię, że nie robię detalistów, ale wtedy nie próbuję wyrwać kasy za duperele.
Albo robię detalicznie i nie piszę jak co poniektórzy że detalista to "syf z gilem".
A to już zupełnie inna bajka niż "nie mam czasu w sezonie". Bajka o mroźnym rycerzu - coś jak u Lema.
I jakoś mi się nawet pewne analogie nasuwają...
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 2016-06-25, 22:42:25 przez sundayman.)
ja na pewno nie będę nigdzie jeździł, bo ja się najeździłem na montaże swego czasu.
Ale to nie w tym rzecz - jak ktoś pisze "nie robię, bo nie mam czasu - zarobiony jestem" - czyli równie dobrze może nic nie pisać, to ok. To jest normalne.
Tutaj jednak odbywa się omawianie "krzywdzącej moralnie i ekonomicznie propozycji". Wręcz szkodliwej społecznie.
Zresztą skoro "co jakieś 2 tygodnie toczymy takie dyskusje" to chyba nie chodzi o sezon, tylko właśnie dziadowanie.
Ja, kiedy zakładem swoją firmę produkcyjną, pierwsze urządzenia dostałem gratis od kolegi z konkurencji.
Dziś mógłbym nawet pracować dla jego klienta. A nadal jesteśmy kolegami. A kiedy pewien mój klient z dawnych czasów (prywatny) zadzwonił z prośbą, to jechałem do niego 30 km żeby mu pomóc. Gratis. Dołożyłem do tego paliwo. Stać mnie.
Zatem albo rybka albo pipka - albo się pracuje na rynku B2B tak jak ja, i zarabia tyle, że klientowi prywatnemu mówię, że nie robię detalistów, ale wtedy nie próbuję wyrwać kasy za duperele.
Albo robię detalicznie i nie piszę jak co poniektórzy że detalista to "syf z gilem".
A to już zupełnie inna bajka niż "nie mam czasu w sezonie". Bajka o mroźnym rycerzu - coś jak u Lema.
I jakoś mi się nawet pewne analogie nasuwają...